Monolog wewnętrzny
"Ja się chyba zabiję! Z moją siostrą nie da się żyć.Powinni ją chyba oddać do szpitala dla umysłowo chorych. Moi rodzice nie wiedzą jaka ona jest, twierdzą, że jest ideałem. Powiem im co o tym myślę.Trzeba im otworzyć oczy, żeby zobaczyli jaka ona jest naprawdę. Nie może tak dalej być. Gdy coś zbroi, to zawsze zwala na mnie! Dostaję przez nią ciągle szlabany: na wychodzenie z domu, na oglądanie telewizji i granie na komputerze. Dzisiaj skończy się era mojej siostry, a zacznie się moja Era. Era Marcina, i ja będę rządził w domu. Tylko ciekawe czy uwierzą mi moi rodzice? Oto jest główne pytanie."Marcin Kałowski kl.VIf
Jestem bardzo szczęśliwe, że wreszcie mam swojego właściciela. Muszę wam zdradzić, że jestem łóżkiem dopiero od kilku lat.
Stawiano na mnie różne kubki z kredkami, wiele kartek było na mnie położonych, aż w końcu wykorzystano mnie przy okazji występu, byłem bowiem zielonym stolikiem. Kiedy dowiedziałem się, ze muszę opuścić bibliotekę bardzo się zasmuciłem. Uwielbiałem te chwile, kiedy siadały przy mnie dzieci i radośnie się bawiły. Nie wiedziałem jednak co się ze mną stanie. W magazynie spotkałem wiele różnych mebli. Dowiedziałem się od nich, że wszyscy pojedziemy do fabryki, w której drewniane przedmioty są przerabiane na nowe, inne rzeczy. W drodze do celu wiele rozmawiałem z kanapą i krzesłem,które było w tym miejscy już po raz drugi. Powiedziało, że wcześniej było łóżkiem i opowiedziało mi swoją historię. Pomyślałem, że fajnie było by służyć komuś jako wygodne i miękkie posłanie do snu. I stało się … Moje marzenie się spełniło! Zostałem przerobiony na piękne łóżko. Teraz mały Szloma układa się wygodnie, cały owinięty w kołdrę, no moim materacu i śnią mu się kolorowe sny, a ja jestem szczęśliwy! :)
Wcześniej byłem elementem scenografii w inscenizacji pt. "Duch na wakacjach". To przedstawienie odbyło się w bibliotece, w której stałem przez dłuższy czas.
Ula Haber kl.Vd 2013
Dzień dobry! Nazywam się Stefan Łóżkowski jestem łóżkiem. Zostałem zaprojektowany przez Eustacha Żukowskiego. Przez dwa miesiące nikt na mnie nie spał,więc nie jestem do nikogo przyzwyczajony. Spały na mnie dwie osoby. Podczas pierwszej nocy każdej osobie robiłem psikusy. Osoby te skarżyły się panu doktorowi,a on na to,że łóżka nie robią psikusów,lecz w tym Domu Sierot jest inaczej. Pierwszą osobą,która na mnie spała był Marek Lis. Jemu pod poduszkę włożyłem kostki lodu. Wiesi Żabskiej podrzuciłem do jej szafki żaby. Po dwóch miesiącach przyszedł chłopiec imieniem Szloma Fajgel. Słyszałem Józka,który go oprowadzał i już wiedziałem,że zaraz wejdą do sypialni,gdzie dwa miesiące nikt nie przychodził,nie licząc sprzątaczki Jadzi. Wiedziałem dlatego,bo zostałem tylko ja,Puchacz i Zepsuty Bob, są to ich pseudonimy. Ich imiona są ściśle tajne. Żart zrobiony Szlomie był idealny, ale z moim wiekiem było coraz ciężej, miałem już 10 lat. Plan był taki,że gdy chłopiec położy się, zadzwoni budzik,który będzie dzwonił przez całą noc. Ostatecznie wszystkie potrzebne rzeczy zebrałem. Szloma był inny niż jego poprzednicy. Był grzeczny,więc pomagałem mu się przyzwyczaić do nowego domu,a dopiero później zrobię mu psikusa ! Bartek Kulesza Vd 2014 r.
" - Za piętnaście minut na miejscu, podaj dalej - usłyszałam, więc podniosłam głowę znad magazynu "Otaku", w którym czytałam pewien ciekawy artykuł. Rozejrzałam się zdezorientowana . Siedząca obok mnie Nicole powtórzyła mi informację, po czym pośpiesznie "podała dalej". Poruszyłam się niespokojnie "za piętnaście minut na miejscu". Ta wiadomość krążyła po autokarze przez ostatnie dwie godziny, sama słyszałam ją już bite trzy razy. - Zgubiliśmy się, mówię wam - uchwyciłam gdzieś spośród mieszaniny krzyków, rozmów i konstentacyjnych szeptów na temat wycieczki. Westchnęłam zniecierpliwiona i wróciłam do lektury. Nie czytałam jednak zbyt długo, ponieważ gdy udało mi się wydobyć z wiru zdań, słów, akapitów i liter, fragment w którym skończyłam, Nicole szturchnęła mnie i wskazała na niewyraźny punkt na horyzoncie. Szara kropka przybliżyła się coraz bardziej i bardziej. Przyglądałam się jeszcze chwile, jednak zrozumiałam że minie kolejne "piętnaście minut" zanim dojedziemy, więc rozejrzałam się nieco po okolicy. Na początku, tuż po wyjeździe, uważnie się oglądałam przez szybę autokaru, krajobrazowi, jednak nie był zachwycające, a gdy patrzyłam na słupy elektryczne, powoli bolała mnie głowa, więc wzięłam się za czytanie (co nie było dobrym pomysłem, bo skaczące na wybojach literki nie były wcale lepsze od linii wysokiego napięcia). W końcu zatrzymaliśmy się pod wielką kopułą. Uśmiechnęłam się ponieważ wyglądała naprawdę obiecująco i imponująco. Większość klasy marudziła "łe... Przez tego kierowcę straciliśmy połowę zabawy" itp. ale jak dla mnie, należały mu się brawa, że w ogóle udało nam się dojechać. Cóż, było nieco problemów z bagażami, ale warto było się poświęcić ponieważ... Co tu gadać, czekająca na nas zabawa, była nie z tej ziemi!"
Zosia Bekisz kl.Vd 2014